Chrzciny Amelki – bratanicy mojego męża.
Images
Toledo
Toledo — pięknie położona, dawna stolica Hiszpanii. Miasto bardzo turystyczne. Pod tym względem przypomina mi Granadę. Obeszliśmy całą starą część. Zwiedziliśmy chyba każdą uliczkę, widzieliśmy chyba każdą fontannę i studnię. Byliśmy też w katedrze. My podziwialiśmy wnętrza na swój sposób, dzieci na swój.
Lizbona
Gdybym była singlem i miała kupę kasy, tak by móc nie pracować, to bez wahania przeprowadziłabym się do Lizbony. Góry nad morzem, historia w murach, ciepło bez siesty — miasto kupiło mnie w 100%. Dodatkowo trafiliśmy na dni marynarki i można było zwiedzać statki i okręty — dziewczynom bardzo się podobało.
Poranek w Lizbonie
Rano dziewczyny karmiły gołąbki na balkonie. I nie pytajcie, ile można zrobić zdjęć dziecka z gołąbkiem, ale zapewniam, że bardzo dużo.
Portugalia
Opuściliśmy Hiszpanię i wjechaliśmy do Portugalii. Tutaj, dla obcokrajowców, wszystkie autostrady są płatne, więc postanowiliśmy pojechać bocznymi drogami i obejrzeć małe miejscowości — w końcu trzeba poczuć klimat kraju. Odkryliśmy, że nawet w najmniejszym miasteczku ludzie mówią po angielsku. To bardzo duża zmiana w porównaniu z Hiszpanią. Drugą istotną zmianą, której nie sposób nie zauważyć, to jakość dróg — poczuliśmy się jak w Polsce.
Jechaliśmy spokojnie i podziwialiśmy krajobrazy. Pod wieczór dotarliśmy do Lizbony. Uparłam się, żeby sfotografować Torre de Belém. Spędziłam ponad godzinę, pstrykając fotki, tak jakby mało było zdjęć tej wieży na internecie. No nic.
Sewilla
Sewilla — przepiękne miasto — od razu się zakochałam. Urokliwe uliczki, restauracje, galerie i potworny gorąc. Było chyba z 35 stopni w cieniu, a to dopiero połowa maja.
Bardzo mi się spodobał system zraszaczy zamontowany, nad stolikami restauracyjnymi, na markizach i parasolach. Co kilka sekund delikatna mgiełka schładza otoczenie.
Dziewczyny świetnie się bawiły, biegając po ulicach i ogrodach Sewilli, a Sonia kradła monety z fontann.
Jadą wozy kolorowe
Pierwszy raz takie wozy zobaczyliśmy przejeżdżając przez Malagę. Potem spotkaliśmy tabór w drodze do Sewilli. Muszę jeszcze zgłębić temat.
Poza tym pola.
Zakończenie roku
Niedawno, u Olgi w szkole było zakończenie roku. W hiszpańskich szkołach teoretyczny koniec roku jest trochę wcześniej niż faktyczny. O co chodzi, nie wiem, jeszcze tego nie ogarnęłam.
Były występy i rozdanie dyplomów szóstoklasistom.
Lidia i Sonia były w grupie technicznej albo pirotechnicznej.
A gdy scena opustoszła…
Gibraltar
Gibraltar — typowa angielska ziemia. W Hiszpanii bezchmurnie, a do Skały Gibraltarskiej wisi przyczepiona wielka chmura. Było zimno, od razu założyliśmy bluzy i długie spodnie.
Pojechaliśmy na Europa Point, gdzie jest pomnik upamiętniający rozbicie się samolotu z generałem Władysławem Sikorskim na pokładzie. 200 metrów dalej znajduje się meczet.
Rano postanowiliśmy zjeść typowe brytyjskie śniadanie, żeby poczuć angielską atmosferę, no i poczuliśmy. Śniadanie było brytyjskie, przy stoliku obok siedzieli Arabowie, a kelner nie mówił po angielsku — no tak samo, jak w Londynie.
Rest Area – MOP
Rest area, po polsku zwany MOP (Miejsce Obsługi Podróżnych) – wydzielone miejsce wzdłuż autostrady, gdzie podróżujący mogą zatrzymać się, skorzystać z łazienki, zjeść coś przy stoliku, chwilę odpocząć. Widziałam takie w US, w Niemczech, we Francji, ba… nawet w Polsce.
Ale te w Hiszpanii w niczym nie przypominają tych, które znam.